BRUD...Brud jest wśród nas - nawet jeśli ktoś w to wątpi, sądzę, że szybko jest w stanie zmienić swoje zdanie po zaglądnięciu do wnętrza swojego komputera, zwłaszcza jeśli jest jego posiadaczem od dłuższego czasu. Nie zachęcam przy tym nikogo do natychmiastowego demontażu STówki, ale chciałbym zwrócić uwagę Czytelników na pewne ważne sprawy dotyczące eksploatacji urządzeń elektronicznych będących wytworami wysoko zaawansowanej technologii. Przyzwyczailiśmy się już do swojego komputera - płaskie toto, szare, przyjemne w dotyku. Czasem w miarę użytkowania zmieniające barwę na brunatno-szarą. Pierwsze oznaki można zauważyć na klawiaturze, będącej najjaśniejszą częścią komputera. Te objawy stanowią sygnał ostrzegawczy: Twoje ATARI jest brudne! Nie sposób uchronić się przed takim stanem rzeczy - wszak jak zaznaczono na wstępie, wszędobylski kurz i pył łącznie ze spoconymi (często z wrażenia) dłońmi tworzy miksturę pospolitą i popularną. Ale jeśli w przypadku zabrudzeń zewnętrznych można stosunkowo łatwo rozprawić się z nimi za pomocą wilgotnej szmatki z odrobiną łagodnego środka czyszczącego, to znacznie gorzej jest z brudem wnikającym do wnętrza komputera. Chociaż projektanci sprzętu tak umieszczają otwory wentylacyjne aby zminimalizować niekorzystne zjawisko kurzenia się wnętrza, jednak po pewnym czasie i tam znajdziemy wcale niemało brudu. Co zatem robić? Nie jest aż tak źle, aby od razu załamywać się. W pierwszej kolejności musimy przestrzegać pewnych reguł podczas pracy z komputerem. Po pierwsze: Żadnego jedzenia, picia ani też palenia. Nasza Stówka nie jest wyposażeniem stołu barowego, a wszelkie okruchy dostające się w pierwszej kolejności przez szczeliny klawiatury na pewno rozpoczną swoją niszczycielską działalność. Nie mówiąc już o tym, że każda wilgoć w nadmiarze jest dla sprzętu elektronicznego zabójcza. W przypadku zalania komputera płynem, należy natychmiast go wyłączyć i wysuszyć (chyba, że jest już za późno...). Jeśli już nie możemy się powstrzymać - to konsumujmy w pewnej bezpiecznej odległości. Kolejna sprawa - własne zabiegi kosmetyczne - starajmy się nie czesać nad klawiaturą, ani tym bardziej obcinać paznokci, które mogą potem powodować zacinanie się klawiszy. Tym podobne obce ciała (nie całkiem obce dla nas) trzeba cierpliwie usuwać najlepiej z pomocą odkurzacza i miękkiego pędzelka. No i wreszcie czynniki od nas niezależne: kurz pochodzenia cywilizacyjnego opadający pod wpływem siły ciążenia - rzecz doskonale znana wszystkim mieszkańcom większych miast. Nie można nic na to zaradzić -nie pomogą nawet szczelnie zamknięte okna - trzeba systematycznie sprzęt odkurzać. Jest też wyjście radykalne - trzymać swój komputer w pudełku, albo wyjechać w miejsca nieskażone (czy jeszcze takie istnieją?). Można też pójść na kompromis i przykrywać go jakąś folią albo ściereczką (ale nie podczas pracy - aby nie utrudniać chłodzenia!). To pewne utrudnienie zaprocentuje mniejszym brudzeniem się obudowy oraz, co ważniejsze, także wnętrzności komputera. Teraz trochę uwag dotyczących peryferiów. Na pierwszy ogień trzeba wziąć napęd dyskietek - element najbardziej precyzyjny w całej STówce. Musimy uważać, co wkładamy do jego kieszeni. Warto zwrócić uwagę na to, czy dyskietki których używamy nie są czasem brudne. Co prawda po jednej zakurzonej dyskietce nic się jeszcze nie wydarzy, ale po kolejnych pięćdziesięciu... Zwróćmy uwagę na to, czy koperty dyskietek nie są po prostu brudne. W razie takiej ewentualności można przetrzeć je wilgotną szmatką. Dobrze, jeśli zrobimy przegląd całej naszej "dyskoteki" - te brudne będą działać jak gangrena i po pewnym czasie będziemy mieli zabrudzone wszystkie często używane dyskietki. No i w końcu sprawa najważniejsza - higiena myszki. Ten pożyteczny przyrząd, a zwłaszcza jego serce - kulka wraz z rolkami - jest bardzo narażony na zabrudzenie. Często trzeba dokonywać przeglądu tych części i w razie potrzeby czyścić je. Z kulą jest sprawa oczywista -najnormalniej używamy wody ze środkiem czyszczącym - gumie nic się nie stanie. Gorzej jest z ruchomymi rolkami we wnętrzu myszki. Tu nie można niczego wlewać - trzeba usuwać nagromadzony brud za pomocą waty na zapałce zwilżonej jakimś neutralnym płynem - w żadnym razie rozpuszczalnikiem! W przypadku trudności z usunięciem zbitej warstwy kurzu trzeba po prostu użyć delikatnego nacisku "gołej" zapałki. Zdrapany brud wypadnie sam. Do czyszczenia myszy nie trzeba jej rozkręcać, wystarczy dostęp do "brzucha" po otworzeniu specjalnej przykrywki (na marginesie muszę dodać, że różne myszki w różny sposób się brudzą - najgorzej te najbardziej popularne z metalowymi rolkami, a najmniej te z rolkami z tworzywa sztucznego. Typ myszki można rozpoznać właśnie po kształcie tej przykrywki). Zapobiec przedwczesnemu zużyciu myszki można zapobiec stosując podkładkę pod nią - tzw. mouse pad. Monitor nie jest aż tak wymagający - wystarczy, jeśli przetrzemy czasem jego obudowę wilgotną ściereczką. Więcej uwagi trzeba poświęcić ekranowi - jego powierzchnia jest naelektryzowana statycznie, co powoduje łatwe przyciąganie cząstek kurzu, a co za tym idzie jego osadzanie na kineskopie i pogorszenie jakości obrazu. Ale to odbije się w pierwszej kolejności na naszych oczach. Podsumowując, trzeba stwierdzić, że miejsce w którym używamy komputera powinno być najczystszym miejscem w domu, przeznaczonym tylko i wyłącznie dla niego. Dotyczy to w szczególności "wybiegu" dla myszki. Dbajmy zatem o higienę komputera i swoją, a w zamian otrzymamy pewność dłuższej bezawaryjnej pracy. Maciej Żurawski
|