ST SŁOWNIK NIEMIECKIZ zazdrością patrzyłem na ofertę oprogramowania dedykowanego PeCetom. Działo się tak z kilku powodów. Po pierwsze różnorodność programów - nawet tych rodzimej produkcji - jest naprawdę duża, po drugie jakość programów ciągle rośnie, w końcu po trzecie ceny bywają niekiedy do przyjęcia nawet dla przeciętnego posiadacza komputera. A jak jest z ST? Dystrybucją i tworzeniem polskich programów zajmuje się zaledwie kilka firm, a ilość i różnorodność tworzonego oprogramowania nie jest rewelacyjna. Z tych względów z dużym zaciekawieniem przyjąłem propozycję przetestowania słownika polsko-niemieckiego (zarazem niemiecko-polskiego) autorstwa Jacka Dudy. Co można napisać bez potrzeby włączania komputera? Dyskietka z programem zdeponowana jest w obwolucie z papieru kredowego, która jest zarazem wizytówką programu. Całość umieszczona jest w syntetycznym woreczku. Dziwi fakt, iż nie dołączono żadnej ulotki informacyjnej, żadnych konkretnych danych (np. ilość dostępnych haseł). Tyle informacji "na sucho". Po włączeniu komputera oczom moim ukazał się typowy desktop. Po otwarciu okna i wyszukaniu pliku .PRG wykonałem tradycyjny "dwutakt" na ikonie symbolizującej ten program. Za pierwszym razem pojawił się komunikat o błędzie nr 34, po ponownym uruchomieniu programu nic podobnego nie zaistniało. Dlaczego? Pozostanie to tajemnicą. Wracając do konkretów: całość testowałem na zestawie, którego używam na codzień w domu (ST z 2.5 Mb RAM, monitor mono). Co dało zaobserwować się później? Pojawił się obraz, który w żaden sposób nie dawał się sensownie zinterpretować. Charakterystyczne pionowe pasy dawały do zrozumienia, iż program nie będzie funkcjonował w trybie wysokiej rozdzielczości. Owszem, po niefortunnych początkach można było mieć jeszcze nadzieję na poprawną pracę programu (to za sprawą kilku komunikatów traktujących o autorze i firmie ATAR SYSTEM), lecz złudzenia minęły po ujrzeniu napisu informującego, iż klawiszem "Q" należy się posłużyć w celu opuszczenia programu. To akurat zadziałało - znów ukazało się "biurko", lecz w tym momencie mój entuzjazm osłabł, bo musiałem podłączyć komputer do telewizora. Nie lubię tracić jakości obrazu na rzecz większej liczby kolorów. W przypadku słownika chyba nie jest to konieczne. Po podłączeniu odbiornika TV i wczytaniu programu w trybie niskiej rozdzielczości zostałem poinformowany o niemożności kontynuowania pracy w powyższym trybie graficznym. Poinstruowany, zmieniłem tryb na średnią rozdzielczość. Udało się - program uruchomił się bezbłędnie. Cóż udostępnia słownik? Możliwości jest sporo. Do dyspozycji mamy tłumaczenie "w obydwie strony" (trwa to krótko, mimo tego, iż program "kręci" dyskiem), istnieje opcja umożliwiająca dopisywanie dodatkowych haseł do istniejącego słownika. Trzeba otwarcie przyznać - to działa! Dosyć ciekawą formą sprawdzenia swoich wiadomości są zawarte w programie testy. Nie zabrakło także ściągawki z gramatyki języka niemieckiego. Jako ciekawostkę dodam, że autor udostępnił do dyspozycji krótką charakterystykę państw (i ich proste mapki), w których językiem urzędowym jest niemiecki. Przypadła mi do gustu ta opcja. Dziwi mnie tylko fakt, że program - jak już wspomniałem - nie daje się uruchomić na monitorze monochromatycznym. Kto dziś używa do pracy ST z monitorem kolorowym lub telewizorem? Stawia to pod znakiem zapytania użyteczność programu, jednakże dla osób, które wykorzystują tryby kolorowe STówki program ten będzie z pewnością pomocny. Maciej Żurawski
|